Skończył mi się dezodorant i śmierdzę. Śmierdzi mi ciało i śmierdzi mi dusza. Tak myślę. Podejrzewam, bo w zasadzie nie wiem, czy mam duszę, czy jej nie mam, czy ktokolwiek ją ma. Ale to takie ładne słowo, ładniejsze niż psychika, niż świadomość i podświadomość.
Lubię ładne słowa, duże słowa, hiperbole. To chyba przez to, że mam duże ego czasami. Rzadko chyba ostatnio, tak mi się wydaje. Dużo rzeczy mi się wydaje - niestety. I tylko przez to cierpię, i czasem cierpią inni, ale rzadko, bo ja to wszytko zachowuję dla siebie i się tym dręczę. Po co? Nie wiem. Chyba lubię cierpieć, tak podświadomie. Bo przecież przez tyle lat cierpiałam i wszyscy mówili, jaka jestem głęboka i wyjątkowa. Głupie. Nie ma nic głębokiego w cierpieniu, ani wyjątkowego. Tak myślę. Wszystko jest płytkie - szczęście jest płytkie, radość jest płytka, ja jestem płytka, zawsze byłam. "Bo Agatka to taka ładna dziewczynka!". Ludzie lubią ładne dziewczynki, niektórzy aż za bardzo, ale to nie czas i miejsce, by o tym wspominać.
Zgubiłam wątek - jak zwykle. Za dużo mam myśli, za szybko je myślę i zdążą przeminąć, zanim je spiszę. Spisywanie myśli to takie ciekawe zajęcie, oczyszczające. Powinnam się umyć, skoro o oczyszczaniu mowa, bo śmierdzę przez ten brak dezodorantu. Kiedyś śmierdziałam inaczej, leki zmieniły mój smród. Kiedyś zjadłam chipsy o smaku curry i potem mój pot cudownie pachniał, aż żal się było myć. Ale teraz powinnam, ale mi się nie chce i nie mam ochoty się teraz denerwować na odkręcaną złośliwie wodę. Może za godzinę pójdę, może za dwie, za trzy nie, bo będę się już wtedy odmóżdżać przed telewizorem. To taki mój zwyczaj - gapię się w ekran i opycham chipsami. Mama kupiła mi dziś nie takie jakie chciałam, ale za to dwie paczki. I mam jeszcze ciastka, i czekoladę, i trzy batoniki, i paluszki z precelkami wymieszane. Tyle dobroci w siebie wpycham a chudnę, a kiedyś się głodziłam i tyłam. Śmiesznie. Zawsze byłam wywrotowcem. Przynajmniej tak na mnie mówili.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz