środa, 9 czerwca 2021

Siedemdziesiąty drugi

  Nadzieja jest dla głupich, a ja z natury głupia nie jestem, więc i w nadziei zbyt długo trwać nie mogłam, bo działanie wbrew naturze nigdy nie leżało w mej naturze.

Czekam już tylko na kolejny cios, już nawet wiem, z której strony przyjdzie, co to będzie, nie wiem tylko kiedy, ale pewnie już niedługo. 

Nie mam już nawet siły płakać. Tylko złość tępym bólem mnie maltretuje. 

W kuchni spadły naczynia, ból wzrósł i dostałam szału. Nienawidzę hałasu! Nienawidzę ludzi, nienawidzę wszystkiego, co ludzkie! Wcześniej też nienawidziłam, ale raczej instynktownie, w zeszłym roku przekonałam się, jak to jest doświadczać ludzkich uczuć, odruchów, robić ludzkie rzeczy, które ludziom nie są i nie powinny być obce i teraz straciłam tę możliwość, i to strasznie boli, i znowu stałam się śmieciem, więc tym bardziej nienawidzę tego wszystkiego, a zwłaszcza samej siebie za to, że pozwoliłam sobie na te ludzkie odruchy, choć wiedziałam, gdzieś podskórnie czułam, że nie powinnam, że to się źle skończy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz