Już dawno powinni ją byli wypuścić. Czy tam na dole nikt się nią nie interesował? Czy nikogo nie obchodziło to, dlaczego tak długo nie wraca?
Stała się ulubienicą Woodwarda, chciał ją mieć dla siebie, kiedy tylko miał na to ochotę. Przychodził prawie codziennie, zawsze był tak samo brutalny, tak samo śmierdział tanią wodą kolońską i cygarami. Stała się jego własnością. Bezwolna, obdarta z człowieczeństwa. Nad niczym już nie panowała, nawet nad własnym pęcherzem. Czasem nie korzystała z toalety trzy dni, zwykle jednak Woodward się nad nią litował i kiedy już zrobił swoje, pozwalał jej załatwić potrzeby fizjologiczne. Tylko w tamtych momentach była wypuszczana z więzów. Miała już od nich rany, które tylko jakimś cudem się nie paprały. Prysznic brała raz w tygodniu, o ile Julius był w dobrym humorze. Sama ledwo znosiła swój zapach, zwłaszcza po tym, co jej robił. Nigdy się nie zabezpieczał, zawsze zostawiał nasienie na jej udach. Brzydziła się go. Brzydziła się samej siebie, tego, czym się stała.
- Znowu to samo! - Pielęgniarka spojrzała z obrzydzeniem na plamę wymiocin. - Przysięgam, że jeszcze raz i włożę ci w nie twarz, żebyś się tego oduczyła. Śmierdzi tu gorzej niż w chlewie, ty śmierdzisz gorzej niż świnia.
https://www.wattpad.com/1055489242-rehabilitacja-rozdzia%C5%82-7
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz