poniedziałek, 12 kwietnia 2021

Czterdziesty dziewiąty

  Tak wiele myśli tłucze mi się teraz po głowie, tak wiele obaw, ale brakuje mi słów, by je wszystkie oddać, by oddać choćby połowę z nich, jeden procent.

Mała muszka wędruje po ekranie. Chciałabym ją zgnieść kciukiem, ale nie mogę. Mnie znów zgniótł los, więc nie mogę zrobić tego samego innej istocie. 

Niedługo wszystko wróci do normy. Zawsze wraca. Tak napisałam pocieszając kogoś innego, ale samej siebie nie umiem pocieszyć. 

Muszka odleciała, zostałam sama. Przecież wszyscy wiemy, że jestem dobrym człowiekiem, oboje jesteśmy, a dobrzy ludzie, no cóż, oni muszą cierpieć. Czy nie tak to leciało? Ale ja nie chcę cierpieć! Już tyle wycierpiałam, przez tyle lat, tak długo to wszystko trwało!

Jak długo mam cierpieć? Drogi Boże, już swoje wycierpiałam! 

    Wyśpiewywałam te słowa płacząc, nie wiedząc, że za jakiś czas będę cierpieć jeszcze bardziej.

 Ta miłość staje się moją torturą. Ta miłość, moja jedyna zbrodnia! 

    Tak, tak, tak, jestem dobrym człowiekiem i nie powinnam tak bardzo cierpieć, bo to się nie godzi! A co się w życiu godzi, moja droga Agatko? Nic. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz