Alec pokonywał schody małymi kroczkami, nie wiedział, w jakim stanie była Lori i nie miał pojęcia, jak zareaguje na wieści, które jej niósł. Dla niego samego był to silny cios, a co dopiero dla niej? Chyba się kochali, w każdym razie John kochał ją. Nigdy się do tego nie przyznał, ale to było widać, zwłaszcza w ostatnim czasie.
Do sali wszedł ze zwieszoną głową, Lori od razu wyczuła, że coś się stało.
- Kolejne złe wieści? - W jej głosie słychać było bolesną rezygnację; żałowała tamtego zrywu, lepiej by było, gdyby James ją zabił.
- Gorsze niżbym sobie tego życzył. - Golder usiadł na krześle i złapał Hammond za rękę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz