W połowie drogi na trzecie piętro James zorientował się, że na jego lewym bucie wciąż znajdują się ślady krwi, kilka kropel ostało się też na rękawie szarej bluzy. Zawsze zapominał o tym, że brudna robota wymagała ciemnego ubrania. Nie mając innej możliwości wytarł buta rękawem, a następnie go podwinął, by Mia niczego nie zauważyła. Rano podrzuci bluzę Marlene, pozwoli też przygotować sobie śniadanie, tak w ramach zadośćuczynienia za odwołaną kolację. Fuller gotowała dla niego codziennie, z Murphy jeszcze nigdy nie był sam na sam, wybór był prosty i oczywisty, takich szans się nie marnuje.
Johnson cicho odkaszlnął i przydusił dzwonek, na którego odgłos krążąca po korytarzu Lori podskoczyła. Tego właśnie chciała, spotkania w cztery oczy, by móc wreszcie przejść na kolejny etap, jednak kiedy przyszło co do czego, gdy od tej chwili dzieliły ją tylko drzwi, zaczęła odczuwać silny niepokój.
Tym razem nie chodziło o to, że budził w niej obrzydzenie, bała się tego, że zacznie coś do niego czuć. Był atrakcyjnym mężczyzną i potrafił okręcić sobie kobietę w okół palca. Na samym początku jego sztuczki na nią nie działały, ale odkąd otworzył się przed nią w parku, jej mechanizm obronny znacznie osłabł.
Znana jej była historia agentki Downey zakochanej w człowieku, którego miała zdemaskować. Celowo sabotowała swoją misję, skończyło się tym, że wyleciała z Agencji, a następnie zginęła z rąk ukochanego - gdy tylko dowiedział się, kim naprawdę była, poderżnął jej gardło.
Dzwonek odezwał się po raz kolejny, Hammond zacisnęła mocno pięści.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz