Tabletki chronią cię przed psychozą. Tabletki zamieniają cię w zombie, które nie ma na nic siły, które nie ma nic do powiedzenia. Wybawienie i przekleństwo.
I leżysz tylko pół dnia w łóżku, pół na kanapie, bez ruchu. W przepoconej piżamie, bo nie masz siły jej przeprać. I patrzysz na stopy, na ten krzywy układ krzywych palców i nic, żadnych myśli, takie nietrwanie.
Ściany już nie pulsują, sufit nie faluje, wszystko stoi w miejscu i nuda cię ogarnia, i mdłości, i ból głowy. A w tej głowie nic. Pustka bezdenna, bez początku i końca. I tylko sny, te chore sny stanowią jakieś urozmaicenie. Cierpisz w nich, cieszysz się w nich, żyjesz i umierasz. A to wszystko na niby. Mijają minuty, mijają sekundy, tkwisz w bezruchu, w bezdechu, w beznadziei. Czas się cofa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz