Wolałabym być teraz bezustannie smutna niż przeskakiwać ze smutku do gniewu, bo w gniewie to wszystko boli jeszcze bardziej. W gniewie mam ochotę się zabić, w smutku tylko się nad sobą użalam, tylko płaczę.
Gniew zawsze zamieniał mnie w potwora. Gniew niszczył moją głowę, niszczył moje ciało, niszczył moje rzeczy, moje relacje z innymi ludźmi. Gniew zmuszał mnie do wchodzenia na drogę destrukcji, a ja teraz nie chcę niczego zniszczyć. Nie chcę zniszczyć samej siebie, bo zbyt długo się odbudowywałam.
Mogę płakać, jest to w pełni uzasadnione, mogę przeklinać niesprawiedliwy los, ale nie mogę karmić tej cholernej bestii, która chce mnie zniszczyć. Mnie i wszystko i wszystkich w moim otoczeniu.
Wczoraj pozwoliłam jej przejąć kontrolę, byłam już bardzo zmęczona - fizycznie i psychiczne. Czułam się bezradna, skrzywdzona, oszukana, a ona to wykorzystała. Jest mi wstyd. Bardzo, ogromnie, cholernie wstyd.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz