Ktoś, kto śledzi moją twórczość od momentu, gdy w końcu odważyłam się nią podzielić (rok 2018? Lipiec? Mniejsza z tym!) - na pewno zauważył, że teraz lwią część publikowanych utworów stanowią wiersze miłosne, wiersze poświęcone mężczyźnie, który wyrwał mnie ze szponów wiecznej beznadziei i kompleksów.
Poznaliśmy się trzeciego marca, odsłoniliśmy swe uczucia dwa tygodnie później, dokładnie rzecz biorąc - osiemnastego zero trzeciego, czyli dokładnie jedenaście miesięcy temu. Coś napisany pod koniec stycznia, ale jego publikacja się przesunęła - nie, nie dlatego, że czekałam na kolejną miesięcznicę, po prostu w międzyczasie powstały utwory, które chciałam jak najszybciej opublikować, bo były bardziej aktualne. No ale skoro już jest dziś ten osiemnasty, no to w sumie czemu by tej daty nie wykorzystać do publikacji czegoś związanego z tą moją relacją?
Gdyby ktoś rok temu powiedział mi, że do pisania cosi będzie mnie inspirować miłość i namiętność, wyśmiałabym go. Życie jednak płata różne figle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz