Elektroniczny zegarek stojący na szafce nocnej wskazywał godzinę szóstą trzydzieści, gdy Jamesa wyrwało ze snu brzęczenie telefonu stacjonarnego. Jęknął przeciągle i wyciągnął ramię nad przebudzającą się Marlene.
- Najpóźniej za godzinę masz być u mnie - usłyszał władczy ton ojca, zanim zdążył się odezwać. Anthony nie dał mu nawet szansy na zadanie choćby jednego pytania, odłożył słuchawkę nie mówiąc ani słowa więcej.
Fuller zmieniła pozycję na siedzącą, jej lekko pofalowane włosy musnęły policzek Johnsona, lecz ten nawet tego nie poczuł, był zbyt zestresowany. Tak wczesne zaproszenia nigdy nie wróżyły niczego dobrego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz