piątek, 22 lutego 2019

Dwudziesty

Odczuwam mdłości całym ciałem, szczególnie tą ściśniętą do bólu szczęką. Zawinięta w koc, z termoforem wciśniętym między uda popijam gorącą herbatę. Za mało w niej cukru. Zastanawiam się, o czym mogę pisać. Nie wiem. Który to już dzień? Ile to już czasu? 

Niemoc zwaliła mnie dziś z nóg. Gapiłam się w okno na tę jedyną uliczną lampę, którą stamtąd widać. Niebo zmieniało kolory, a we mnie nie zmienia się nic, choć powinno, w końcu to już cały rok. Dwanaście miesięcy faszerowania się chemią i nabijania głowy motywującymi komunałami. Jestem skałą, niewzruszoną. I chyba mi wstyd. 

Z ciemności w słońce, myślałam, że pójdzie sprawniej. Że w ogóle pójdzie. Za dużo myślę, nawet na zwolnionych obrotach. Tyle. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz