Rodzinny obiad, kolejne źródło panicznego dyskomfortu.
Głośne rozmowy, skrzypienie krzeseł i stołu, sztućce uderzające o talerze - cała gama przeraźliwie irytujących dźwięków.
Wywody o chorobach i coraz to nowych dolegliwościach męczą mnie okrutnie. Grzybice, miażdżyce, raki, blokady, bokiem mi to wszystko wychodzi.
Na dokładkę kolumna towarzyska; kto umarł, kto z kim sypia, kto pije, kto jest dobrym człowiekiem, a kto bijącym moczymordą. Plotki, ploteczki, nowinki, by to wszystko trafił szlag!
Potrzebuję ciszy, a świat jest tak cholernie, irytująco i boleśnie głośny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz