niedziela, 14 października 2018

Pierwszy

Potrzebuję stymulacji. Zadań dla umysłu. Muszę słowa wymuszać, by przestały zanikać. O byle czym, byle jak, dla byle kogo, byle tylko. 
Żadnego karmienia próżności, podbudowywania leżącego w gruzach ego. Słowa, słowa, w najczystszej postaci i jako takie poczucie obowiązku. 
Niczego, co mogłoby się zamienić w wyniszczającą obsesję. Dosyć mam oszukanego dziennika, który zbyt mocno pobudza wyobraźnie, tworząc krzywdzące obrazy. Dosyć mam pojedynczych plików wypełnionych, czymś, co kiedyś mogłoby czymś być, gdyby tylko coś innego stało się czymś innym. Nie! Nic z tych rzeczy. Śmietnik słowny, kompostownik swego rodzaju. Bo Twitter to za mało. Bo Twitter jest zbyt krótki. Zbyt otwarty. A ja jestem chora i muszę wyrzucać z siebie słowa, choć nie brzmią tak jak powinny, choć czegoś im brakuje. 
Tęsknię za pasją, próbuję ją w sobie obudzić na nowo i przy okazji uratować mózg przed całkowitym zaniknięciem, przed kompletnym zidioceniem. 


Wczoraj płakałam przy dźwiękach Dear Darkness, choć zespół był zbyt duży i całości brakowało klimatu intymności, który ogromnie sobie cenię. Zalewałam się łzami, mrucząc sobie pod nosem:

Dear darkness
Dear darkness
Now it's your time to look after us
'Cause we kept you clothed
We kept in business
When everyone else was having good luck

So now it's your time
Time to pay
To pay me and the one I love
With the worldly goods you've stashed away
With all the things you
Took from us

Dziś sama próbowałam to odtwarzać, z marnym, przykrym dla ucha skutkiem. I wtedy weszła do pokoju babcia, z talerzem pokrojonych jabłek. Odmówiłam, mówiąc, że jestem zajęta i jeść nie będę. A teraz jest mi przykro, bo ktoś chciał zrobić dla mnie coś miłego, a ja jak zwykle to uniemożliwiłam. Ciągle to robię i zawsze tego żałuję. 
Małe gesty, drobnostki, nie potrafię niczego docenić, bo kiedyś wmówiłam sobie, że zadowoli mnie tylko coś wielkiego, że na to właśnie zasługuję i w głupocie swej niezmierzonej tego właśnie oczekuję, wyniszczając się po drodze. Tak ja niegdyś, dwukrotnie, wyniszczyła mnie dieta wegetariańska. Bo ja z tych okrutnych ludzi, co to pożerają zwierzęta i gdzieś mają los planety.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz