i mówił mi pan panie K. że muszę brać
odpowiedzialność że moje życie
jest moje i to co z nim robię
zależy ode mnie i moje błędy są moje
nikogo więcej i nie mogę winić innych
za swoje bóle porażki cierpienie
ale jak jak mam tego nie robić kiedy to
naprawdę oni oni mnie zniszczyli
słowem i dotykiem myślą i uczynkiem
ja nie mam zwyczaju nikogo winić
kiedy wina jest moja własna ewidentnie
ale teraz to naprawdę oni
przez nich nie mogę
w jego ramionach się schronić
kiedy tak bardzo tego potrzebuję
i co mam zrobić zabić nie mogę
(choć z historią mej choroby na żółto
zabarwioną nie mogliby mi nic zrobić)
krzyczeć nie mogę bo głos mam za słaby
i zawsze mnie przekrzyczą
i płakać tylko mogę ale potem boli
mnie głowa i pieką oczy
i nie wiem już sama jestem wyczerpana
a pan J. nie chce mnie wspomóc
magiczną tabletką co to czyniła mnie
obojętną na stres strach panikę
bo po co pomagać skoro można powiedzieć:
znerwicowana wariatko weź się za siebie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz