Nieprzeniknioną ciemność przerywały błyski jasnego światła, którego źródło stanowił wielki ekran. Znajdowała się w sali kinowej, obok niej siedział roześmiany Tommy. Mówił coś do niej, jednak płynąca z głośników muzyka zagłuszała jego słowa. Pochyliła się nad nim, by lepiej go usłyszeć i wtedy rozległy się strzały. Długi, nieprzerwany strumień. Karabin maszynowy.
Chwyciła chłopca za rękę, gotowa zasłonić go własną piersią. Kolejna seria strzałów.
- Zamknij oczy - wyszeptała, przyciskając brata do serca. Sama też zamknęła powieki, a gdy je otworzyła, zobaczyła przed sobą Jamesa Johnsona. Stał nieruchomo z dwoma karabinami, miał na sobie tylko robocze spodnie. Z klatki piersiowej ciekła mu krew, barwiąc na czerwono wytatuowanego pod sercem kruka.
- Nie zabijaj go. Ma dopiero cztery latka - wydukała, zasłaniając Tommy'ego własnym ciałem. - Jeśli musisz, zabij mnie.
Uśmiechnął się groteskowo i uniósł broń. Zanim zdążył pociągnąć za spust, ktoś pociągnął Lori za ramię.
Wyrwana ze snu w ostatniej chwili powstrzymała się przed krzykiem. Przy jej łóżku stała drobna postać. Zanim zdążyła jakkolwiek zareagować, zimne palce przylgnęły do jej ust.
- Zrobili mi krzywdę. - Choć był to zaledwie szept, rozpoznała głos Shirley Anderson. - Wielką krzywdę. Ale nikomu o tym nie mów, nikt nie może się dowiedzieć, bo po mnie wrócą. Wrócą i skrzywdzą jeszcze bardziej. Nikomu nie mów.
https://www.wattpad.com/1033734421-rehabilitacja-rozdzia%C5%82-4
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz