Do napisania tego cosia zainspirowała mnie rozmowa, którą zapoczątkowały przytoczone przeze mnie słowa Alberta Camusa: You will never live if you are looking for the meaning of life.
Już dawno przestałam szukać sensu życia, bo doszłam do wniosku, że życie tak naprawdę nie ma sensu, trzeba się cieszyć dobrymi chwilami, którymi los nas obdarowuje (zwykle bardzo rzadko), a nie na siłę szukać czegoś, co wyjaśni, po co się urodziliśmy. Rodzimy się przez kaprys naszych rodziców, rodzimy się, bo pękła prezerwatywa, rodzimy się, bo ktoś musi podać komuś szklankę wody na łożu śmierci. Nie mamy żadnej misji, nie istnieje żaden wyższy cel. Im dłużej próbujemy się dopatrywać takich rzeczy, tym bardziej boli nas myśl, że tak naprawdę nie mamy po co żyć. Ta myśl wpycha nas w otchłań cierpienia. I niektórzy odnajdują przyjemność w tym cierpieniu i są z niego dumni, bo przecież cierpienie uszlachetnia. Gówno prawda! Cierpienie powoduje traumę. Trauma prowadzi do depresji. Depresja może skończyć się samobójstwem. W tym nie ma nic szlachetnego, romantycznego czy pięknego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz