- Gdzie ona jest?! - ton głosu Jamesa uległ diametralnej zmianie. Jessica asekurowana przez Chirurga przebrnęła przez trzy czwarte schodów, nie musiał więc już dłużej hamować swojej złości.
- Wzięła jakieś prochy i śpi. Mogę spróbować ją obudzić, ale nie wiem, czy to coś da.
- Sam się tym zajmę.
James wyminął Lori z miną tak groźną, że przeszedł ją silny dreszcz. Natychmiast pożałowała tego, że do niego zadzwoniła. Wiedziała, że nie ma już na nic wpływu, nie zdoła go powstrzymać. Mogła jedynie liczyć na jego zdrowy rozsądek, ale czy go w ogóle miał?
Krzyk, który wydobył się nagle z sypialni utwierdził ją w przekonaniu, że nie - Johnson bez żadnego ostrzeżenia chwycił śpiącą kobietę za włosy i zwlókł z łóżka. Ból i brutalne lądowanie skutecznie przerwały działanie tabletek nasennych.
- Oszalałeś, popaprańcu?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz